Sprzedawczyni daje bezdomnemu kilka przekrojonych na
pół bułek i plastrów sera żółtego, ten dziękuje jej kilkakrotnie się kłaniając.
Kobieta mówi mu po imieniu by nie zapomniał przyjść na następny dzień przed
południem bo będą pączki. Kiedy wychodzi, sprzedawczyni, właścicielka sklepu, w
rozmowie z następną w kolejce klientką opowiada w skrócie historię tego
człowieka. Mówi o jego chorobie przez którą stracił pracę, o zmarłej kilka lat
temu żonie, o tym jak popadł w alkoholizm, mówi o córce która ułożyła sobie
życie za granicą i zapomniała o ojcu. Stałem w tej kolejce i słuchałem tej
smutnej opowieści. Kiedy zrobiłem zakupy i wyszedłem przed sklep od razu
zauważyłem tego mężczyznę siedzącego na kamiennym parapecie wystawy sklepowej.
Siedział jedząc powoli podarowane mu bułki z serem a koło niego kilkanaście
gołębi w pospiechu zjadało rzucane im kawałki pieczywa.
wokół tak cicho
chociaż wołam - nikogo
kto wskaże drogę